niczyja reputacja nie przetrwała kontaktu z premierem
Bardzo dobry film katastroficzny ma scenę, w której bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, że zagrożenie, którego wszyscy się boją, jest znacznie bliższe, niż ktokolwiek przypuszczał. Rekin jest w wodzie, rozmówca jest w domu, wirus unosi się w powietrzu. Nagrania z posiedzenia gabinetu w dniu 5 lipca – wykonane przed przełomowymi dymisjami Rishi Sunaka, kanclerza skarbu i Sajida Javida, sekretarza zdrowia – dostarczyły równoważnego momentu w obecnym horrorze Westminster. Twarze najwyższych rangą brytyjskich polityków są popielate, nastrój jest wyraźnie ponury. Śmiertelna toksyna zagraża im i ich partii, a ona przewodniczy spotkaniu.
Dobrze znany był fakt, że Boris Johnson jest seryjnym kłamcą i brakuje mu samodyscypliny, by zajmować się trudnymi problemami. Jeden z tych ministrów o szarej twarzy, Michael Gove, powiedział, że Johnson nie jest w stanie sprostać zadaniu przywództwa w 2016 roku. (Sam Gove został zwolniony 6 lipca, dzień przed zapowiedzią, że zrezygnuje). stopień, w jakim pan Johnson zatruł reputację osób, z którymi pracuje, wydaje się być mniej doceniany. Ta toksyczność to nie tylko cecha osobista. Mówi też coś o systemie politycznym, na którym siedział.
Poświęć chwilę na rozważenie niektórych osób nadszarpniętych przez kontakt z panem Johnsonem. Wielu z nich było politykami, wysłanymi w obronie integralności premiera tylko po to, by w rezultacie zostali zakwestionowani. Koniec ery Johnsona został wywołany śmiercią Chrisa Pinchera, który zrezygnował z funkcji zastępcy szefa bata 30 czerwca po tym, jak został oskarżony o pijackie obmacywanie dwóch mężczyzn. Ministrowie sumiennie powiedzieli ankieterom, że pan Johnson nie był świadomy wcześniejszych zarzutów dotyczących zachowania pana Pinchera i szybko odkryli, że to nieprawda. W najlepszym wypadku tacy politycy wyglądali jak idioci, w najgorszym równie śliscy jak ich szef.
Pan Johnson napromieniował również reputację kompetencji i uczciwości. Steve Barclay został powołany na stanowisko szefa sztabu w lutym, aby pomóc wstrząsnąć numerem 10 w następstwie Partygate , serii zgromadzeń na Downing Street, które złamały zasady blokady z czasów kowbojów. Barclay był uważany za przerażająco skutecznego menedżera. To kwestia tygodni bliskości pana Johnsona, a on wydawał się mieć taką samą przyczepność, jak taca z herbatą na skoczni narciarskiej. Jego awans w tym tygodniu, aby zastąpić pana Javida, umieścił go w kategorii johnsonskiego lokaja, a nie maszyny do garnituru.
Ale prawdziwymi ofiarami toksyczności pana Johnsona byli niepolitycy. Parada ludzi o wybitnej reputacji i godnym alfabetu zaszczytach po zainfekowaniu ich imion. Objęcie stanowiska niezależnego doradcy premiera ds. etyki brzmi jak fajny sposób na zwieńczenie wybitnej kariery w służbie publicznej. Za pana Johnsona było to wszystko inne.
Sir Alex Allan pełnił tę rolę przez prawie osiem spokojnych lat pod rządami Davida Camerona i Theresy May, ale trwał nieco ponad rok pod rządami pana Johnsona; zrezygnował po tym, jak premier zignorował jego odkrycie, że Priti Patel, minister spraw wewnętrznych, znęcała się nad urzędnikami państwowymi. Jego następcą został sir Christopher Geidt ( gcb , gcvo , obe , qso ), który w czerwcu zrezygnował po tym, jak przyciął coraz bardziej smutną postać. Stwierdził, że premier postąpił „nierozsądnie” w związku z remontem jego mieszkania sfinansowanym przez darczyńców. Jego dyskomfort związany z Partygate był bolesny do oglądania. Stanowisko pozostaje nieobsadzone: w pewnym momencie nieetyczne jest doradzanie komuś bez etyki w zakresie etyki.
Sue Grey, urzędniczka państwowa, która napisała raport o Partygate, była chwalona przez wszystkich za swoją stalową niezależność , tylko po to, by oskarżać ją o uderzanie pięściami, gdy nie zaglądała do każdego pijackiego ciosu. Simon Case, szef służby cywilnej, ma być najzdolniejszym i najlepszym w swoim pokoleniu. Teraz jest tylko tym facetem z brodą, który imprezował z Borisem, kiedy wszyscy izolowali się w domu.
Wady charakteru pana Johnsona nie zawsze powodowały korozję ludzi wokół niego. Był leniwym, samolubnym dyletantem, kiedy był burmistrzem Londynu, a ludzie, którzy wtedy z nim pracowali, nie wszyscy cierpieli. Ale stanowisko premiera nie różni się po prostu od burmistrza swoim znaczeniem i charakterem: mniej radości, a więcej lidera. Premier jest także centralnym elementem całego systemu rządów. Pod kilkoma względami stanowisko jest szczególnie zaprojektowane do rozprzestrzeniania trucizny, jeśli osoba odpowiedzialna jest toksyczna.
Blond Czarnobyl
Najwyraźniej standardy w brytyjskim życiu publicznym zależą od osoby na szczycie. Kodeks ministerialny mówi, że premier jest ostatecznym sędzią tego, co stanowi dopuszczalne zachowanie. Kiedy winowajcą jest premier, sam siebie osądza. Własne wykroczenie pana Johnsona i jego tolerancja wobec innych przeniknęło bezpośrednio do polityki ciała.
Po drugie, rząd jest związany systemem odpowiedzialności zbiorowej. Obrona zachowania premiera podczas transmisji to akt lojalności. Prywatne różnice w polityce są zatajane w imię jedności. To działa, gdy rząd jest kierowany przez kogoś, kto jest kompetentny i godny zaufania. Ale w przypadku pana Johnsona służyło to współudziałowi kolegów w jego niepowodzeniach. Pan Sunak mówi, że wielokrotnie ustawiał się w kolejce, dopóki jego nieporozumienia z szefem nie stały się zbyt duże, by je utrzymać. Pan Javid powiedział Parlamentowi 6 lipca, że „przechodzenie po linie między lojalnością a uczciwością stało się niemożliwe”.
Wreszcie służba cywilna jest szczególnie narażona na zjadliwy pm . Chociaż urzędnicy państwowi są bezstronni i niezależni, premier nadal jest ich ostatecznym szefem. Mają pracować ramię w ramię z kaznodziejami; Pan Case siedzi w gabinecie, dosłownie prawa ręka pana Johnsona. Kiedy pojawiają się przed parlamentarzystami , reprezentują poglądy swoich wybranych mistrzów. A kiedy premier jest toksyczny, nie mają systemu odpornościowego, który by ich chronił.
Pan Johnson nie jest przyczyną wszystkiego, co boli Wielką Brytanię. Ma brio i urok. Ale niebezpieczeństwa związane z siedzeniem z nim przy stole w szafce były realne. Jego wady splamiły dobrych ludzi. Zatruli rząd, a co za tym idzie, kraj.
Ten artykuł ukazał się w brytyjskiej sekcji wydania drukowanego pod nagłówkiem „Toksyczność Borisa Johnsona”