Austriacki ekspert wojskowy: Putin może wygrać wojnę w Ukrainie

Powszechne na Zachodzie wrażenie o słabnących postępach Rosji może być mylące. Nowa strategia Rosji daje się już odczuć na wschodzie kraju. Ukraina może zrobić niewiele, by przeciwdziałać — chyba że otrzyma pomoc z Zachodu — uważa płk Markus Reisner z Terezjańskiej Akademii Wojskowej w Wiedniu.

Christoph B. Schlitz

3 maja 2022,

Rosyjski czołg w pobliżu Wołnowachy (26.03.2022) – SEFA KARACAN / AFP
  • — Potrzebujemy obiektywnego obrazu sytuacji. Nie pomaga w tym udawanie, że rosyjska armia jest w złym stanie (…). Rosjanie są w stanie decydować o tym, kiedy, gdzie i jak uderzyć. Nie wolno nam lekceważyć Rosji — uważa Reisner
  • Według stratega wojskowego, dostawy ciężkiej broni z Zachodu rozpoczęły się zbyt późno. Są łatwym celem ataków i trafiają w wąskie gardło ukraińskich linii zaopatrzeniowych
  • — Nie powinniśmy popełnić błędu, interpretując powolność postępów jako słabość — mówi ekspert. Jest przekonany, że konflikt nie zakończy się latem

Za nami noc ciężkiego ostrzału artyleryjskiego w Rubiżnem, 60-tysięcznym mieście w obwodzie ługańskim. Wojska rosyjskie próbowały zająć miasto w poniedziałek wieczorem i przygotowywały się do ataku na Siewierodonieck — poinformował sztab generalny ukraińskiej armii.

Kolejny raz podejmowane są próby ewakuacji ludności cywilnej z huty stali Azowstal w Mariupolu oblężonym przez wojska rosyjskie. Ale Mariupol jest już stracony dla Ukraińców. To strategicznie ważne miasto portowe nie jest już głównym celem Rosjan. Jest już pod kontrolą Moskwy — podobnie jak duże obszary i miasta na południu Ukrainy wokół Morza Azowskiego.

— Wielu analityków zbyt łatwo przechodzi nad tym do porządku dziennego — uważa płk Markus Reisner z Terezjańskiej Akademii Wojskowej w Wiedniu, który uważnie obserwuje rosyjską strategię.

— Potrzebujemy obiektywnego obrazu sytuacji. Nie pomaga w tym udawanie, że rosyjska armia jest w złym stanie. Ponieważ przeczy temu obecna sytuacja. Rosjanie są w stanie decydować o tym, kiedy, gdzie i jak uderzyć. Nie wolno nam lekceważyć Rosji — twierdzi ekspert.

Po zdobyciu ważnych terenów na południu i południowym wschodzie, inwazja Rosji na Ukrainę koncentruje się obecnie na Donbasie — przemysłowym regionie we wschodniej części kraju, który przed wybuchem walk zamieszkiwało ok. 6,2 mln ludzi, w tym tysiące prorosyjskich separatystów.

— Spodziewam się dalszej eskalacji działań w Donbasie w ciągu najbliższych 2-3 tygodni, gdzie walki będą coraz bardziej zacięte, ponieważ Rosjanie próbują teraz doprowadzić do okrążenia Ukraińców i zmusić ich do poddania się — mówi Reisner, który ma dostęp do wielu źródeł informacji.

Ukraińcy natomiast starają się odpierać ataki m.in. za pomocą dronów kamikadze z USA („Switchblade”), które ze względu na niewielką masę można stosunkowo łatwo przetransportować w rejon działań wojennych. — Ukraina pilnie potrzebuje nowej broni. Dostawy broni z Zachodu to teraz wyścig z czasem — podkreśla Reisner.

Według stratega wojskowego dostawy ciężkiej broni z Zachodu rozpoczęły się zbyt późno. — Zachód powoli zaczyna dostarczać tę ciężką broń, ale oczywiście dla Donbasu przychodzi ona za późno. Czołgi i działa zazwyczaj muszą być dostarczane na front koleją, ale to, co jest dostarczane w tej chwili, zatrzymuje się głównie na linii Dniepr — Zaporoże, ponieważ Rosjanie próbują odciąć Ukrainie linie zaopatrzeniowe prowadzące stamtąd do powstającego kotła — wyjaśnia.

Ponadto w ostatnim czasie Rosjanie obrali sobie za cel stacje transformatorowe i podstacje kolejowe na północy i zachodzie kraju, które są niezbędne dla lokomotyw elektrycznych. Z drugiej strony, Ukraina posiada niewiele lokomotyw spalinowych.

Podczas bitwy o Donbas Ukraina potrzebuje teraz w szczególności radarów rozpoznania artyleryjskiego, czołgów, dział artyleryjskich, samolotów i systemów przeciwlotniczych, takich jak S-300. — Ale ta broń jest dużym i stosunkowo łatwym celem podczas transportu – tłumaczy Reisner. Przekonuje też, że „Rosja zdołała przejąć lub zniszczyć znaczną część dostaw broni z Zachodu, zwłaszcza broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej”.

Co zaskakujące Moskwa publikuje nawet podręczniki w języku rosyjskim, jak można wykorzystać zdobytą broń przeciwko Ukrainie. — I to już się stało — twierdzi Reisner. — Według danych amerykańskich, broń, którą Zachód przywozi na Ukrainę w ciągu tygodnia, zużywa się w ciągu jednego dnia, a więc jest natychmiast wykorzystywana przez Ukraińców lub w przeciwnym razie przechwytywana albo niszczona przez Rosjan — dodaje.

Taktyka dla Donbasu

Jak więc wygląda obecnie rosyjska taktyka w Donbasie? Rosja próbuje uformować dwoje szczypiec, zaczynając od północy na wysokości Izium i dalej na południe na wysokości Doniecka i Wołnowachy, by okrążyć ukraińskich żołnierzy. — Problem polega na tym, że pozycje Ukraińców w tym rejonie nie są tak silne jak na starej linii frontu, czyli na wschód od Kramatorska — mówi Reisner.

Ukraińskie siły specjalne próbowały zastawić zasadzkę na Rosjan w Donbasie. Reisner uważa, że metody te działały w ciągu pierwszych sześciu tygodni konfliktu, ale teraz Rosjanie są na nie przygotowani, a Specnaz ściga ukraińskie siły specjalne i niestety dość często je niszczy. Oznacza to również, że linie zaopatrzenia dla rosyjskiej ofensywy w Donbasie są nienaruszone. W ciągu pierwszych sześciu tygodni w rejonie Kijowa było zupełnie inaczej.


Mapa poglądowa obecnej sytuacji w Ukrainie – www.fakt.pl

Według Reisnera, Rosja ostrzeliwuje pozycje ukraińskie w Donbasie zmasowanym ogniem artyleryjskim w nocy, aby je „zmęczyć”, a następnie zaatakować w ciągu dnia.

Jak to działa? — W przeciwieństwie do pierwszych sześciu tygodni, kiedy to Rosjanie przemieszczali się szybko wąskimi kolumnami, teraz posuwają się powoli, szeroko i z ogromnym wsparciem piechoty, z czołgami wspieranymi przez kolejne plutony czołgów z prawej i lewej strony. W ten sposób Rosjanie posuwają się naprzód z prędkością ok. 1,5 km na godz., aby nie wpaść w zasadzki.

1,5 km na godz. to nie oznaka słabości

— Nie powinniśmy popełnić błędu, interpretując powolność postępów jako słabość. To jest dokładnie to, czego chcemy. Ofensywa może trwać tygodniami. Zaangażowanych jest w nią ponad 100 tys. rosyjskich żołnierzy — mówi Reisner.

Podkreśla, że w przeciwieństwie do pierwszych sześciu tygodni, batalionowe grupy taktyczne (BTG), czyli taktyczne jednostki bojowe rosyjskich wojsk lądowych, są obecnie „centralnie kierowane i silniej powiązane”. — Dzięki temu są znacznie silniejsze — ocenia.

Ale poza Donbasem, dlaczego walki toczą się także w Chersoniu i Charkowie, a na Kijów znów spadają rakiety? Reisner twierdzi, że ostrzał Kijowa w zeszłym tygodniu był sygnałem ostrzegawczym ze strony Moskwy, po tym jak Ukraina najwyraźniej ostrzelała pojedyncze obiekty na terytorium Rosji.

Powiedział, że przesłanie jest jasne: „Jeśli zechcemy, możemy w każdej chwili zaatakować was w Kijowie i nic nas nie powstrzyma”. Z kolei walki w miastach takich jak Chersoń i Charków były w jego ocenie wynikiem tego, że siły ukraińskie próbowały zmusić Rosję do wycofania własnych sił z ofensywy w Donbasie, tworząc nowe fronty walk.

Jeśli Rosja zajmie Donbas, Reisner spodziewa się chwilowego zahamowania starć. W tym czasie obie strony zregenerują siły i przegrupują się, ale doprowadzą także do „ogromnego ruchu uchodźców”. Reisner jest przekonany, że „konflikt nie zakończy się latem”.

Ekspert spodziewa się nowych walk, ponieważ Rosja chce zająć całe południe, aby odciąć Ukrainę od dostępu do morza i w ten sposób poważnie zaszkodzić jej gospodarczo, odcinając kluczową drogę eksportu towarów.

— Gorzka prawda jest taka: Putin może wygrać tę wojnę — stwierdza Reisner. Ale co to konkretnie oznacza? — Zwycięstwo oznacza, że po tym konflikcie Putin będzie posiadał znacznie więcej Ukrainy niż przed nim — konkluduje.