Niemcy sprzeciwiają się „poniżeniu” Rosji i są gotowe zaniedbać pomoc dla Ukrainy. O tym informuje magazyn Foreign Policy. Pisze o tym Peter Rough , starszy pracownik Instytutu Hudsona.
„Fakt, że Berlin jest zalany pogłoskami o tajnych negocjacjach z Rosją sugeruje, że Niemcy wolałyby raczej rozczarować Ukrainę niż upokorzyć Rosję, cokolwiek to znaczy”Analityk uważa, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz prawdopodobnie podziela stanowisko prezydenta Francji Emmanuela Macrona w sprawie dyplomatycznego rozwiązania konfliktu.
Wcześniej Macron mówił, że kraje zachodnie nie powinny poniżać Rosji , bo prędzej czy później będą musiały z nią współpracować. Zaznaczył, że Francja jest gotowa stać się pośrednikiem między Moskwą a innymi państwami. Wypowiedź Macrona poparli jego rywale w wyścigu prezydenckim – lider skrajnie prawicowej partii politycznej Marine Le Pen i lewicowy polityk Jacques-Luc Mélenchon. „Oczywiście Scholz nie posunął się tak daleko, jak Macron, który sugerował, by Ukraina zrezygnowała z części terytorium i ostrzegał Zachód przed „upokarzaniem” Rosji. Jednak reakcja Niemiec na eskalację w postaci budowy węzłów dyplomatycznych mówi sama za siebie – zauważył ekspert. Jako socjaldemokrata od czasu jego nietypowo śmiałego wystąpienia miał skłonność raczej do kierowania Rosją niż do konfrontacji. W efekcie Scholz próbował zastąpić przywództwo zamiast wydatki. Konsekwencje dla Ukrainy są tragiczne: rosyjski prezydent Władimir Putin może nie wygrał wojny, ale może jeszcze wygrać pokój – zwłaszcza jeśli Scholz połączy siły z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, który naciska na zakończenie wojny na korzystnych warunkach wystarczy Putinowi, że jest oszczędzony”upokorzenie ”. W tym celu Scholz i Macron udali się do Kijowa z włoskim premierem Mario Draghim i prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem.
Przez lata Berlin wypracował szereg porozumień, formuł i formatów, które, jak sądził, uspokoiły i zaspokoiły Putina. Nie mogąc wyobrazić sobie rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę, Niemcy albo sprzeciwiały się odstraszaniu jako przeszkodzie w dialogu, albo całkowicie ignorowały równowagę sił.
Ta postawa – letnie poparcie dla Ukrainy, chęć zawarcia porozumienia z Putinem, nadzieja na powrót do normalnego biznesu – cofnie Europę o lata.
Podobno odwraca również wcześniejszą obietnicę rozmieszczenia dodatkowych wojsk na Litwie w ramach odstraszania przez NATO wszelkich rosyjskich ataków na państwa bałtyckie. Putin prawie na pewno interpretuje takie posunięcia jako wyrazysłabnięcie zachodniej determinacji. Jednocześnie niemiecka pomoc wojskowa dla Ukrainy pozostaje marna.
Berlin podobno nie dostarczył Ukrainie żadnej broni w kwietniu i maju, a od początku wojny nie dostarczył jeszcze ani jednej ciężkiej broni. Chociaż oczekuje się, że kilka głównych systemów dotrze na Ukrainę jeszcze tego lata, prawdziwa nagroda – zaawansowany system przeciwlotniczy – zostanie wdrożony dopiero jesienią tego roku, kiedy to niemiecki wywiad ocenia, że Rosja mogła już do tego czasu zakończyć podbój Donbasu. Scuttlebutt w Berlinie uważa, że jest to celowe: Scholz nie chce, aby opublikowano materiały przedstawiające niemiecki sprzęt angażujący siły rosyjskie. (To, że rosyjska broń produkowana przy użyciu niemieckich obrabiarek i oprogramowania zabija Ukraińców, nie wydaje się być powodem do niepokoju w Berlinie.)
Dążenie do dyplomacji i lekceważenie twardej siły są nieodłączne dla niemieckiej polityki zagranicznej, ale w przypadku Ukrainy pojawia się dodatkowa komplikacja. Od zakończenia zimnej wojny Berlin traktuje Ukrainę jedynie jako deskę(?) swojej polityki wobec Rosji. Kiedy były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji, powiedział w dniach przed wojną, że Zachód ustąpi, ponieważ wierzy, że „Rosja jest ważniejsza niż Ukraina”, mógł z łatwością opisywać Niemcy. W berlińskich mediach sportem stało się naciskanie na Scholza i jego minister obrony Christine Lambrecht w sprawie ich poparcia dla ukraińskiego zwycięstwa, którego obaj odmawiają.Oczywiście rosyjska inwazja wstrząsnęła niemieckim społeczeństwem. Prasa niemiecka określiła to jako „ moment 11 września ”, a sondaże sugerują znaczną zmianę w postawach społecznych. Na przykład 52 procent Niemców popiera obecnie dalsze stacjonowanie amerykańskiej broni jądrowej w Niemczech, w porównaniu z zaledwie 14 procentami w zeszłym roku. Wielu Niemców nie wierzy, że trwały pokój w Europie jest możliwy bez poważnej porażki dla Rosji i jej imperialistycznych celów. Jednak niewiele z tego znajduje wyraz w polityce niemieckiej, określonej przez Scholza.